Share on facebook
Share on twitter
Share on pinterest
Share on tumblr
share
Share on facebook
Share on twitter
Share on pinterest
Share on tumblr
buy
Share on facebook
Share on twitter
Share on pinterest
Share on tumblr

Boginka Wetlinka

Karpatus Partihardis

Miejsce Występowania Gatunku: Cała Słowiańszczyzna / Nurty rzek, jeziora i stawy.

Magia Bieszczadów

Mało komu z Was, Drodzy Słowianie, trzeba przedstawiać Bieszczady. Wszak jest to miejsce, które tak często wybieracie, by dobrze spędzić czas wolny, bądź odszukać natchnienie w swej pracy. Są też i tacy, co w ogóle rzucili wszystkim, czym zajmowali się w życiu i z ulgą wyruszyli w te góry, by odmienić swoją dolę.

Nie dziwota!

Tę krainę urozmaicają przepiękne połoniny, wartkie strumienie i lasy bukowe. Słońce świeci tu jaśniej, a zieleń jest najzieleńsza. Dnie wypełnia tupot wędrujących butów, świergot ptaków i szum wiatru niosącego najczystsze powietrze. Wieczorami nie brakuje gromad szczęśliwych Słowian, które po tułaczce przez górskie szlaki świętują przy ogniskach i zapominają się w chwilach radości. Tutaj czas płynie inaczej, a dawne problemy okazują się błahe.

“Wszystkim rzuciłem, przybyłem i… to najlepsze co zrobiłem”

Bieszczady to także obszar potężnej energii magicznej, wibrujący mocą jak szarpnięta struna gitary. Ta siła od wieków przyciąga tych z Was, którzy parają się zaklętymi arkanami, a także tych, których te sztuki dopiero wzywają. Bowiem pól i żył mocy znajdziecie tam w bród, a zaklętych stworzeń jeszcze więcej.

Ach, i to jakich stworzeń!

Bieszczady swoją niezwykłością odmieniają nie tylko ludzi, lecz także i inne rasy. W szczególności kraina ta posłużyła pewnej bogince wodnej, która to jest prawdziwym unikatem i fenomenem wśród swojego gatunku.

Oczywiście mowa o bogince Wetlince, którą wiele z Was doskonale już zna.

A spotkanie z nią, to świetna okazja, by co nieco przypomnieć sobie o tych niezwykłych rusałkach.

Jaki tam demon?!

Boginki wodne, które to są gatunkiem rusałki żyjącej w akwenach wodnych, często wymiennie nazywa się także pannami wodnymi. Od wieków całych kwalifikuje się te istoty jako demony, ale przyznajcie proszę, że wierzyć w to ciężko. Być może i są to wysłanniczki Welesowych czeluści, lecz no spójrzcie tylko… Ani rogów, ani kłów, ani skrzydeł nietoperzych i szponów krogulczych. Ogniem też nie zieją ani dusz ludzkich nie kolekcjonują. Ich nagie ciała, niczym nie okryte, do podziwiania są stworzone. Ta w pełni żywa i tajemnicza rasa pięknych istot jest z nami od zarania dziejów i dość obficie ziemie Słowiańszczyzny zamieszkuje. Niestety jednak robią się coraz bardziej płochliwe i coraz rzadziej pozwalają się oglądać, przez co większości z Was wydawało się, że już ich nie ma.

Boginki wodne pojawiły się na tych ziemiach w czasach podobnych co my. Dlatego też z pewnością spotkaliście się z bzdurą, że panną wodną mogła zostać zmarła w strasznych okolicznościach niewiasta na wydaniu, którą to też przy okazji przeklęto po trzykroć. Czy jakoś tak.

“Ty se Bronka mynża znajdź, bo cię Łada w rusałkie zaklnie!”

Obwińmy rusałki

Złośliwych historii i powtarzanych bredni na temat boginek wodnych jest oczywiście więcej. Na przestrzeni wieków przypadki utopień w rzekach albo zaginięć dzieci w jej okolicach, czy też zniknięcia pranych tamże ubrań – często przypisywano tym stworzeniom. Znalezienie kozła ofiarnego tak się spodobało, że doszło do tego, iż zaczęto obarczać panny wodne winą za wszystkie nieszczęśliwe wypadki nad wodą. A jak się domyślacie – w większości były one wynikiem ludzkiej głupoty, horyłki albo brawury.

“Przeklęte rusałki! Łódź mi wywróciły! Niech no podtrzeźwieje tylko, to im pokażę!“

Oczywiście nie powiem, że człowiekowi krzywda się nie działa z ich ręki, lecz były to przypadki nader wyjątkowe. Pamiętajcie, że gdy boginka wodna nie ma ochoty być oglądana podczas jej kąpieli, to najpewniej ucieknie na Wasz widok. Jeśli jednak nie będzie chciała zmieniać miejsca, a minę będzie mieć nietęgą, to wiedzcie, że to Wy musicie się czym prędzej oddalić. Z natury boginki jednak najpierw przeganiają, ostrzegają, ewentualnie twardym tatarakiem zdzielą napaleńca przez grzbiet. Jednak gdy ktoś już nie zrozumie takiej przestrogi i do wody dalej nieproszony wchodzi, to nie przeczę, że podtopienia mogły zaistnieć.

Nie nastręczajcie się!

Musicie także wiedzieć, że panny wodne, żadnych tortur w postaci łaskotek nie uprawiają. Nie wiem skąd takie niedorzeczności, powstały w ludzkich głowach. Natomiast, jeśli już udałoby Wam się boginkę wodną w jakiej dziczy spotkać, kąpiącą się w rzece bądź jeziorze, to może już zawczasu przestrzegę i wątpliwości rozwieję.

O ile nie jesteście pięknolicym, młodym chłopcem, to nie polecam zbyt ochoczo próbować zagajać do rusałek!

Ani nawet prowadzić ostentacyjnych obserwacji.

A już na pewno o jakichś wspólnych figlach w wodzie radzę zapomnieć.

Wyjątkowa boginka Wetlinka

Czas w końcu poopowiadać o przeuroczej Wetlince, bogince wodnej jakże różnej od swojego gatunku. Jak to u Matki Natury bywa, musiało nastąpić odstępstwo od reguły i ta rusałka, to prawdziwa dusza towarzystwa i ludzi uwielbia.

Jeżeli chodzi o imię, pod którym ją wszyscy znacie, to nie ma tu nic odkrywczego. W sezonie letnim Wetlinka najczęściej przebywa w przesławnej osadzie Wetlinie, nad rzeką… Wetliną. Dlatego też tak ją mało pomysłowo nazwano wiele lat temu. Najpewniej ją spotkacie na polach namiotowych nad jej rzeczką, wokół niedalekich karczm i gospód – czyli obszarów najweselszej zabawy i hucznych imprez.

“Rusałki bieszczadzkie, bieszczadzkie rusałki. Dużo w Was radości i dobrej pogody”

Tak, Wetlinka kocha biesiady i radowanie się, więc ciągnie ją tam, gdzie jest najtłoczniej i najgłośniej. A musicie wiedzieć, że na początku ta boginka wodna nie różniła się zbytnio od innych ze swojego gatunku. Gdy tylko wyczuwała człowieka, płochliwie ukrywała się w górze rzeki, w wysokich przybrzeżnych gęstwinach wśród lasów. Jednak jej wrodzona ciekawość świata zmieniła ją nie do poznania. Przez ostatnie dziesięciolecia napływ coraz to większej ilości ludzi w Bieszczady nie mógł pozostać niezauważony przez tamtejsze panny wodne, które skłoniło to, do dokładniejszego ukrywania się. Lecz nie Wetlinkę, bowiem ta z każdym rokiem zaczęła coraz śmielej sobie poczynać.

Coraz bardziej do ludzi

Wetlinka z początku tylko przyglądała się tym dziwnym, wędrującym po ścieżkach istotom, przywiedzionym przez trudne szlaki w okolice jej wysokogórskich kryjówek. Jednak będąc coraz bardziej zaintrygowaną człowiekiem, zaczęła schodzić w dół rzeki i podpatrywać ludzkie obozowiska.

Aż w końcu postanowiła zostać zauważona.

Najpierw pokazywała się tylko na chwilę, niczym senna ułuda zaburzała nurt rzeki głośnym pluskiem i znikała w kępach sitowia. Świadek takowego zdarzenia sam nie wiedział, cóż on tak naprawdę ujrzał, pozostając w osłupieniu i snując domysły. Wetlinka czując radość z bycia widzianą, po niedługim czasie zaczęła pokazywać się wybrańcom już w całej krasie. Najczęściej jasną nocą, w świetle pełnego księżyca i mrugających gwiazd, prezentowała się podczas kąpieli. Krople srebrnej wody skapywały z jej gładkiej jak bazie skóry, z mokrych, skręconych w migotliwe strąki włosów, a ona śpiewała i śmiała się perliście.

Połączyły ją pierwsze relacje z ludźmi, pierwsze przyjaźnie i uczucia ulotne. Zapraszała do wspólnej kąpieli dużo częściej niż jej bardziej płochliwe siostry i to nie tylko młodzianów przystojnych, ale również i dziewczęta urodziwe – a tego żadna inna panna wodna nie czyni. Człowiek ją fascynował i pociągał coraz bardziej.

Prawdziwa dusza towarzystwa

Ta chwila musiała nastąpić.

Po wielu latach, w których to ludzi poznawała tylko podczas wspólnego pluskania, Wetlinka na odwagę się zebrała, by od rzeki się oddalić. Najprawdopodobniej na zaproszenie którejś z jej letnich miłości dołączyła do wesołej gromady biesiadników na polanie. Z początku bardzo się bała ogniska. Jako istota żywiołu wody, płomienie wzbudzały w niej trwogę. Na odsiecz jednak przybyło, wzorem człowieczych sposobów na lęki, wino z miejscowych wytwórni. Boginka wodna od razu poczuła odwagę i zew przygody zaklęty w szklanej butli. Od tamtej pory od alkoholu nie stroni.

Każdej wiosny i lata codziennie dołączała do którejś z przyrzecznych imprez. Tańce, hulańce i śpiewy stały się jej zamiłowaniem. A dzięki temu, Wetlinka coraz to bardziej człowiecze obyczaje podłapywała. Ludzką mowę opanowała w mig, a nawet na gitarze nauczyła się grać, pomimo że błonki między palcami lekko jej w tym przeszkadzały. Spodobała jej się także idea okrywania ciała ubraniami, więc i w tej materii stała nam się podobna. Również żywienie zmieniła, choć stulecia całe za posiłek miała żabi skrzek, rybią ikrę i larwy owadów. Wielce jej posmakowały przysmaki pieczone nad ogniem przez ludzi, lecz najbardziej to kocha zupę ogórkową, którą to często kradnie w pobliskich karczmach ludziom ze stołów bądź kucharkom z gara.

Tak, kradnie łobuziara, rzec można, nagminnie. Lecz musicie jej to wybaczyć, bo moralność boginek wodnych jest zgoła różna od ludzkiej. Wetlinka bierze bez pytania rzeczy nie swoje, a później się do tego nie przyznaje. Uważa, że wszystkie przedmioty w okolicy jej rzeki, należą jej się naturalnie. I tak tedy, jeśli czyjeś piwo w lodówce turystycznej bądź rzece się chłodzi, to nie ma ona oporów, by nim się poczęstować. Chodzi potem taki nieborak okradziony i dopytuje czy ktoś jego trunek widział, kompanów o złodziejstwo oskarżając.

“Ej, ludziska, kto mi gwizdnął piwo z rzeki?”

Zaś podczas wspólnych ognisk Wetlinka kradnie kiełbaski, kromki chleba czy jabłka przeznaczone do pieczenia. Jak już się pewnie domyślacie, to także ubrania co to nosi na sobie, oczywiście podebrała z namiotów lub znad rzeki.

Kim się stała Wetlinka?

Upodobniła się do człowieka przez te dziesięciolecia zabaw. Do tego stopnia, że nieraz gdy Wetlinka dołącza do nowo przybyłych w te strony, nikt z nich nie domyśla się nawet, że jest to rusałka, prastare stworzenie. Tylko dopiero jeśli przyjrzą się niesamowitości koloru jej oczu, miodowo-szmaragdowych w słońcu i srebrnych w księżycu, albo skórze tak białej aż wydaje się przezroczysta – wtedy to rozpoznają w niej pierwiastki nieczłowiecze. Jednak gdy ta panna wodna jest już w zabawie, wiedziona swobodą naturalną jak wiatr, to wszyscy wokół zapominają, iż Wetlinka nie przyjechała tu z nimi. Wolność, prostolinijność i szczerość, którą ona emanuje – zaraża i uspokaja.

Porozmawiać z nią na jakie ważne tematy, nie porozmawiacie. No ale o czym tu prawić z rusałką? Z nią co najwyżej zaśpiewacie, gardło za wsze czasy zdzierając, albo wyśmiejecie się do rozpuku, jak tylko dziecko umie. Z nią możecie pooglądać gwiazdy nocą i nazwy dziwaczne im przypisać pośród chichotu. Z nią świetliki poganiacie albo żaby połapiecie. Z nią kaczeńców nazbieracie i rzeką je spławicie. A potem możecie położyć się razem na trawie i popatrzeć na migoczące na tle atramentowego nieba połoniny i ostry nos Smereka trącający księżyc.

A gdy brzask zacznie wzywać Was w objęcia snu, Wetlinka rozpłynie się jak marzenie. Wejdzie w swą rzekę i stopi się razem z wodą, odpłynie jak każda radość. A Wy, gdy już piasek pod powiekami poczujecie, choć umysł Wasz rozśpiewany będzie, a krew ciepła od wina, zastanawiać się będziecie – czy jutro też ją spotkacie?

Czy jutro także wybierze Wasze ognisko?

Statystyki:

Rodzaj: Dawnosłowiańkie
Kategoria: Demony
Podkategoria: Rusałki
Gatunek: Boginka Wodna (Karpatus Partihardis / Seceresadus Partihardis), zwana też Panną Wodną
Status Liczebności: Średnio
Nazwa Własna Ilustrowanego Obiektu: Wetlinka

Produkty:

Komentarze:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Korzystanie z naszej witryny oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji w Polityka Prywatnośći.